W środę wieczorem Legia Warszawa została mistrzem Polski. Wszystko było skutkiem bezbramkowego remisu w Białystoku. Godzinę po zakończonym starciu pomiędzy Jagą i Rakowem, Czesław Michniewicz udzielił krótkiego wywiadu dla TVP Sport, w którym nie ukrywał zadowolenia z wywalczenia mistrzostwa w swoim debiutanckim sezonie na Łazienkowskiej.
Na początku było wiele emocji i niespodzianek
Runda jesienna w PKO Ekstraklasie była niezwykle wyrównana. Mieliśmy przecież moment, kiedy Raków Częstochowa bez większych kompleksów patrzył na inne drużyny z góry. Wiosną wróciliśmy do starych nawyków, a koncertowa gra Legii pomogła stołecznej ekipie wywalczyć drugie mistrzostwo z rzędu, natomiast 15. w całej historii klubu.
Czesław Michniewicz zrezygnował z pracy z młodzieżową kadrą reprezentacji Polski, aby przejąć stery w warszawskiej Legii. 51-latek na Łazienkowskiej pojawił się we wrześniu ubiegłego roku, gdy Dariusz Mioduski zwolnił Aleksandra Vukovica po nieudanych eliminacjach do europejskich pucharów. Czas pokazał, że była to dobra decyzja, ponieważ w grze podopiecznych Michniewicza widać spore postępy, jednak cały dotychczasowy wysiłek zostanie zweryfikowany w kolejnych play-offach na arenie międzynarodowej w lipcu.
Zasłużone mistrzostwo
Trener Legii Warszawa w krótkiej rozmowie dla TVP Sport nie ukrywał swojego zadowolenia, ale oznajmił, że triumf jego zespołu nie jest dziełem przypadku, z kolei wszystko jest zasługą ciężkiej pracy piłkarzy oraz całego sztabu.
– Do naszego tytułu przyczyniła się Jagiellonia remisując z Rakowem, ale my nie zostaliśmy mistrzami Polski tylko dlatego, że ktoś z kimś zremisował. Zostaliśmy nimi, bo zdobyliśmy wiele punktów. Chwała zawodnikom, chwała całemu sztabowcowi. Na pewno lepiej smakuje tytuł wywalczony na boisku, a już zwłaszcza taki zdobyty w dramatycznych okolicznościach, o tym zawsze się długo pamięta. Dla nas jednak nie ma to większego znaczenia, spodziewaliśmy się, że ten tytuł po prostu zdobędziemy. Jeśli nie dzisiaj, to chcieliśmy zrobić to w sobotę przeciwko Wiśle Kraków – oznajmił Michniewicz.
Komentarze