W sobotę odrobiona została część zaległości w rozgrywkach Fortuna 1. Ligi. Na boiskach zobaczyliśmy między innymi oba łódzkie zespoły, nie zabrakło również niespodzianek.
Kłopoty wicelidera
W pierwszym sobotnim spotkaniu zaległości z 17. kolejki odrabiały zespoły ŁKS-u Łódź i GKS Tychy. Choć obie drużyny są bezpośrednimi rywalami w walce o czołowe miejsca, w roli faworyta do meczu przystępowali podopieczni Wojciecha Stawowego. Sprawili jednak ogromny zawód swoim kibicom.
Ósme zwycięstwo w tym sezonie odniósł GKS Tychy, który w Łodzi wygrał pewnie 3:0. Po pierwszej połowie goście prowadzili 1:0 dzięki trafieniu Bartosza Biela, a po przerwie potwierdzili swoją wyższość nad faworyzowanym rywalem. Kolejne dwa gole zdobyli bowiem Bartosz Szeliga i Kamil Kargulewicz.
ŁKS doznał tym samym piątej porażki w obecnym sezonie, a drugiej na własnym stadionie. Po tym meczu nadal zajmuje drugie miejsce w tabeli tracąc do prowadzącego Bruk-Betu Termaliki Nieciecza dziesięć punktów. GKS Tychy awansował na czwartą lokatę i traci tylko dwa punkty do ŁKS-u.
Widzew przeskoczył Koronę
W drugim sobotnim spotkaniu, które pierwotnie miało zostać rozegrane na początku grudnia, Widzew Łódź mierzył się z Koroną Kielce. Mecz nie miał zdecydowanego faworyta. Obie jedenastki przystępowały do niego z nadzieją na zgarnięcie pełnej puli.
Mecz świetnie potoczył się dla gospodarzy, którzy już do przerwy prowadzili dwoma bramkami. W 11. minucie prowadzenie Widzewowi dał Paweł Tomczyk, który skutecznie wykonał rzut karny, a w 39. minucie na 2:0 podwyższył Piotr Samiec-Talar.
Dzięki tej wygranej Widzew przeskoczył Koronę w ligowej tabeli i zajmuje obecnie jedenastce miejsce.
Komentarze